Jechaliśmy w kierunku Pienin, zdobywając po drodze Babią Górę i kilka szczytów
w Tatach.
Mieszkaliśmy w namiocie, ale nigdy nie było nam ciasno - cały las i góry były naszym podwórkiem.
Mieszkaliśmy w namiocie, ale nigdy nie było nam ciasno - cały las i góry były naszym podwórkiem.
Uwielbiam góry. Ich klimat i spokój sprawia, że czuję się
tam bezpiecznie, jak u siebie.
Zanim Rio skończył swój pierwszy rok złaziliśmy z nim sporą
część polskich pasm i masywów. Na początku pies był dodatkowym balastem, bo
góry poznawał z perspektywy plecaka, albo był noszony na rękach (w Górach
Stołowych miałem zakwasy ramion, a nie nóg). Aż do czasu, kiedy stał się dużym
pieskiem i mógł już swobodnie razem z nami łupać dziesiątki kilometrów.
Swobodne bieganie po lesie jest dla niego dobrym urozmaiceniem treningów. Przeskakiwanie nad zwalonymi konarami, omijanie gałęzi, zbiegi
po zboczach, wskakiwanie na pnie ściętych drzew i lądowanie w miękkiej ściółce –
Rio to uwielbia. Przecież las to wielki tor
przeszkód o nieograniczonych możliwościach kombinacji.
Ale góry to również dogtrekking, który poza tymi kilkoma
dniami w roku jest dla nas ważny ze względu na wcześniejsze treningi i
przygotowania. Samą imprezę traktujemy symbolicznie, bo niezależnie od
oficjalnych startów często sami, na własną rękę ruszamy bladym świtem, żeby zaliczyć
kilka męczących podbiegów i ekstremalne zbiegi (nasze ulubione :-) ).
Podczas tych marszobiegów Rio angażuje się na 100%, bo kocha biegać. Po założeniu szelek i zapięciu linki z amortyzatorem ładnie współpracuje, niezależnie od dystansu. Ale bywa, że w przypływie emocji chce zacząć nawet długą trasę od sprintu, więc trzeba go stopować, żeby się nie wystrzelał na samym początku.
Góry potrafią nas wessać. Na półdzikich szlakach Durmitoru, to pies nas prowadził i bezbłędnie wskazywał właściwy kierunek przez całą drogę. Jadąc do Czarnogóry, naszym celem był trekking po górach Dynarskich, a będąc tam z psem czuliśmy, że on nie pozwoli nam zabłądzić.
Wspominam o tym, bo kiedy wdajemy się w jakąś żywiołową
rozmowę, to zdarza nam się nie patrzeć na oznaczenia szlaków, albo celowo wydłużać
drogę, żeby iść tropem zauważonej sowy, albo bardziej malowniczą stroną góry.
Co kończy się różnie… Na przykład w Barcelonie więcej czasu zajęło nam łażenie
po nieturystycznych trasach Tibidabo, niż uganianie się za budynkami Gaudiego.
My góry zwiedzamy na dwa sposoby. W strojach do biegania i z
lekkim plecakiem, jak podczas szybkich przebieżek po gorących górach Chorwacji,
które zaczynają się od samego brzegu morza, a kończą ponad 1000m nad jego
poziomem. Albo, jak planujemy również w tym roku, wielodniowo; zaopatrzeni w
sprzęt turystyczny, łażąc z namiotem, wtapiamy się w góry i bez
pośpiechu kontemplujemy otaczającą nas przyrodę.
Na koniec może Was zaskoczę pisząc, że jednym z naszych trekkingowych
marzeń jest dokładne zwiedzenie Słowenii.
Słowenia jest małym krajem (15 razy mniejsza od Polski), o
którym rzadko się u nas rozmawia. Kraj gór (90% powierzchni) i lasów (prawie
50%), którego wybrzeże ma długość zaledwie 46,6km, więc przebiegnięcie tego dystansu zajęłoby jakieś 4 godziny. Miejsce magiczne.
Kiedy tam byliśmy Słowenia zrobiła na mnie wrażenie ostoi, do której warto uciec na starość. Gdzie ludzie są życzliwi, wszędzie jest blisko, a nawet w samej stolicy życie toczy się spokojnie.
Kraj w którym nie ma potrzeby uciekać przed zgiełkiem, wieżowcami i ciągłym pędem, bo tego tu nie ma.
Kraj w którym nie ma potrzeby uciekać przed zgiełkiem, wieżowcami i ciągłym pędem, bo tego tu nie ma.
Fajnie :) Ja też uwielbiam chodzić, ale nie po górach. Właściwie to nienawidzę wchodzenia pod górkę, jedynie po w miarę równym terenie :) Życzę Wam wielu górskich wędrówek, spełniania górskich marzeń! :)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
K&T
jackterror.blogspot.com
Piękne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia! Blue merle są takie boskie. Zamierzamy dokupić Oziemu takiego kolegę :D.
OdpowiedzUsuńCo do łażenia po górach to też lubimy, ale wolimy nasze Polskie, Ozi nie zniósłby upału Hiszpanii czy też Chorwacji.
Zapraszamy do nas:
http://karelowokolorowo.blogspot.com/
http://beagle91.blogspot.com/
Przeczytałam ten post tak jakbym czytała na prawdę ciekawą książkę , gratuluję talentu do pisania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Aza , Rambo , Max i Dominika :)
swiatmoichzwierzaków.blogspot.com
Słowenia jest piękna i jeszcze mocniej zmotywowałaś mnie do wycieczki tam :)
OdpowiedzUsuńMarmurkowy też ma tak, że nie wygląda i nie czuje się zmęczony przez cały czas (niezależnie od dystansu, czasu, temperatury…) aż do zakończenia wycieczki? G'Iro tak funkcjonuje i to strasznie mylące, do tego trzeba się pilnować i myśleć za niego :p
Oh góry!!! Jak mozna ich nie pokochac???
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest kilkumiesieczna wyprawa z psem w poprzek Kanady, tak zeby zobaczyc Jukon jesienią :)