Ostatnia notka na temat obi pojawiła się
jakieś 1,5 roku temu i poprzedzała ona moje pierwsze obikowe seminaria. Z
perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wtedy o obi nie wiedziałam kompletnie
nic! Serio! Był to dla mnie w ściśle określony sposób, ale jednak zestaw
sztuczek do wykonania. Tyle.
Kiedy oglądam nasze stare filmiki z robieniem sztuczek a’la obi, gdzie przeważają wysokie emocje i dzikie pląsy na dywanie uświadamiam sobie jak wspaniałego mam psa i jak wiele błędów wybacza.
Kiedy pojechałam na pierwsze semi olśniło mnie: o wow! Emocje, prędkość, detal, balans, kontakt. O to w tym wszystkim chodzi! I od tego właściwie się zaczęło. Musieliśmy zresetować całą dotychczasową pracę, skupić się na emocjach, podstawach, ogarnięciu człowieka. I w ten sposób razem z Rio zakochaliśmy się w obi. W codziennych detalach, zaskakujących over treningach, wspaniałej atmosferze zawodów treningowych i cudownych ludziach.
Kiedy oglądam nasze stare filmiki z robieniem sztuczek a’la obi, gdzie przeważają wysokie emocje i dzikie pląsy na dywanie uświadamiam sobie jak wspaniałego mam psa i jak wiele błędów wybacza.
Kiedy pojechałam na pierwsze semi olśniło mnie: o wow! Emocje, prędkość, detal, balans, kontakt. O to w tym wszystkim chodzi! I od tego właściwie się zaczęło. Musieliśmy zresetować całą dotychczasową pracę, skupić się na emocjach, podstawach, ogarnięciu człowieka. I w ten sposób razem z Rio zakochaliśmy się w obi. W codziennych detalach, zaskakujących over treningach, wspaniałej atmosferze zawodów treningowych i cudownych ludziach.
I tak ostatni rok pod względem psio-sportowym upłynął nam pod znakiem obedience –
seminaria, treningi, zawody treningowe, oficjalny debiut. Właściwie dopiero się
rozkręcamy i nasze plany teraz nabierają tempa, to będzie intensywny czas.
Jest jeszcze jeden aspekt naszego obikowania – ludzie. Długo nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Niestety we Wrocławiu pod względem obi niewiele się dzieje. Pozostawały nam wyjazdowe seminaria i kombinowanie z rozproszeniami na co dzień. Jednak niedawno znalazłam coś czego szukałam od dawna – swoją grupę treningową. Nic nie daje tak dobrej energii jak grupa freaków, z którymi możesz dzielić się swoimi troskami i sukcesami, to kiedy mówicie w tym samym obi-języku.
Czuję, że teraz jest nasz czas – ułożyliśmy sobie warunki współpracy, Rio jest dla mnie (oczywiście nie musi być taki dla innych) psem doskonałym, mamy świetne warunki do treningów. W przeciągu ostatniego czasu weszliśmy na kolejny poziom porozumienia, o którym kiedyś nawet nie marzyłam. Idziemy bardzo powolnym trybem, ale wiem, że jest to na miarę naszych możliwości.