28.01.2014

Jak oszczędzać z psem?

Wszystkie poniższe wskazówki są dla mnie stałym elementem codziennego życia, więc nie mogę ich nazywać „moim sposobem na oszczędzanie”. Po prostu stosuję się do tych zasad, bo uważam to za właściwe i racjonalne. A przy okazji wydaję mniej pieniędzy. Może to nic odkrywczego, ale mam nadzieję, że ktoś znajdzie w tym inspirację dla siebie. 

Zaoszczędzone pieniądze najlepiej przeznaczyć na coś konkretnego, coś co cieszy, czyli coś dla psa, bo wtedy cieszy podwójnie.

Woda w 5 litrowych butelkach 

Woda w tak dużym opakowaniu jest nieporęczna, ale tańsza. Dlatego warto w komplecie z dużą butlą mieć jedną, mniejszą butelkę na wodę (0,5l lub 1,5l), którą możemy napełnić i zabrać ze sobą do pracy, czy na trening – taki niby bidon.
Dwie osoby wydają średnio 100zł miesięcznie na butelkowaną wodę mineralną. Banalna sprawa, ale w perspektywie kilku miesięcy naprawdę można na tym oszczędzić. 

Ewentualnie możemy wybrać wodę przegotowaną, zamiast butelkowanej. Są jednak minusy takiego wariantu. Po pierwsze jest to kłopotliwy rytuał. Po drugie nie jestem przekonany, czy rzeczywiście można na tym oszczędzić. A po trzecie w chwili opuszczenia stacji uzdatniania, woda jest zdatna do picia, ale droga jaką musi pokonać zanim dotrze do naszego kranu, sprawia że zbiera wszystko, co przez lata osiadło na rurach. Poza tym wiele osób uważa, że (wrocławska) woda ma wyczuwalny smak chloru (pies tak nie uważa, bo pije ze smakiem).

border vault

Karma w dużych workach

Warto odwiedzić kilka różnych miejsc (wirtualnie lub realnie), żeby sprawdzić, w jakiej cenie jest karma, którą zajada zwierzak. W sklepach internetowych ceny są zazwyczaj niższe, a dostawa dociera dokładnie pod wskazany adres, ale nie można niczego pomacać, ani nie ma z kim pogadać. Karma pakowana w największy dostępny worek wyjdzie najtaniej w przeliczeniu na kilogram, a kupując zestaw dwóch worków (np. 2 x 14kg) zwykle zapłacimy jeszcze mniej.
Poza tym warto zwracać uwagę na promocje, lub pytać o zniżki przy większych zamówieniach.


Można również zastanowić się nad zmianą karmy. Często w tej samej grupie jakościowej znajdziemy karmy różniące się ceną, mimo bliźniaczo podobnego składu. My niedawno zmieniliśmy karmę z droższej Orijen na tańszą Taste of the Wild. Pies nie protestował, a my  jesteśmy tak samo zadowoleni z obu.

border collie

Zbieractwo

W sezonie należy zbierać wszystko, co da się ususzyć!

Grzyby. Jesienią skradamy się z psem po lesie i zbieramy grzyby. W trakcie zbierania pies nie wykazuje zainteresowania grzybami, ale przynajmniej odstrasza inne leśne grzybolubne stworzenia. 
Z grzybów robimy bajecznie tanie jedzenie (grzyby z makaronem lub ryżem, zupa grzybowa), a ewentualny naddatek wystawiamy na słońce, albo do piekarnika. Na zimę mamy pełen słój suszonych podgrzybków, kozaków i prawdziwków, które są świetną bazą sosów, zup i farszów.
Orzechy. Niestety pies jest nieprzydatny w zbieraniu orzechów, bo znosi wszystkie patyki i liście z okolicy, a orzechów nie znajduje, więc musimy liczyć tylko na siebie. Do poszukiwania orzechów wystarczy dobry wzrok lub bose stopy, bo orzechy łatwo wyczuć pod palcami stóp. Schowane w trawie pod orzechowcem tylko czekają na wytrawnego poszukiwacza. Po zebraniu trzeba je rozłożyć na słońcu do wyschnięcia, a później poświęcić trochę energii na łupanie. Orzechy cisnące się w kolejnym słoju to dobry dodatek do musli, albo niezły pretekst do zrobienia ciasta z orzechami.
Owoce. Suszyć można jabłka, gruszki, śliwki i wszystko inne, co rośnie w sadzie i jest jadalne. Później owoce pokrojone w plastry zajmują poddasza i strychy, wisząc na sznurkach jak pajęczyny. Papierowe i internetowe książki kucharskie pękają od ilości przepisów i kombinacji, w których można wykorzystać taki owocowy susz, więc dodam tylko, że wg mnie suszone owoce są lepsze niż chipsy. 
Kokos. No dobra, może niewiele osób ma to szczęście, żeby zbierać kokosy za domem, ale uznałem, że warto wspomnieć o wiórkach kokosowych. Ostatnio dobrałem się do dwóch orzechów kokosowych (jednego dostałem, a drugi kosztował 3zł) i z ich miąższu utarłem sporo wiórków, z których zrobiłem dwie blachy kokosanek. A jak jest zimny wieczór i nudy przeplatają się z zimowymi smutkami, to takie kokosanki to prawdziwy skarb.

border szarpak

Przetwory

Słoiki. Poza tym, że owoce i warzywa nadają się do suszenia, to można je z powodzeniem zamykać w słoikach (nie protestują). Warzywa kupione w sezonie są tanie, więc wystarczy je zawekować, żeby po otwarciu mieć gotowy obiad, np.leczo. Ale o tym rozpiszę się kolejnym razem, bo to temat na dłuższy wywód.
Mrożonki. Zdarza się, że mamy więcej przysmaków dla psa, niż składników na obiad. W lodówce zostało tylko światło. I nadzieja, że koleje otwarcie drzwi magicznie zmieni jej zawartość. Wtedy miło jest przypomnieć sobie o zamrożonym bulionie z kury, albo kotletach, których nie zdołaliśmy ostatnio zjeść. Generalnie mrożonki potrafią uratować życie.
Zamienniki. Wiadomo, nie chodzi o to, żeby samodzielnie piec chleb za każdym razem, kiedy chcemy zjeść kanapki na śniadanie (chociaż można), ale jest sporo produktów i dań, które da się przygotować samodzielnie zamiast kupować ich gotowe odpowiednik. Chyba najpopularniejszym przykładem jest pizza, której domowy zamiennik jest zdecydowanie lepszy, zdrowszy i tańszy. Innym przykładem jest masło zrobione z Avokado, o którym pisałem tutaj.

dog on the back

Brak paliwa

Najtrudniejsze do zaakceptowania w naszym budżecie są wydatki na paliwo. Dlatego niezależnie od pory roku i pogody, nasze rowery są stale w użyciu. W ten sposób ograniczmy ilość benzyny wlewanej do baku. Jeżeli tylko jest okazja i możliwość, to staramy się wybierać rowery zamiast samochodu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeden z wyjazdów wakacyjnych również spędzimy na rowerach (a pies w swojej przyczepie), co będzie najtańszą formą zwiedzania, ale o tym innym razem.


Dobra, na razie wystarczy tych recept na oszczędność. Pomysłów mam więcej, ale ilość tekstu jest przerażająca, więc podzielę to na dwie (lub więcej) części.

5 komentarzy:

  1. My korzystamy z filtra Brita, woda jest wystarczająco smaczna po oczyszczeniu w nim, a Bona i tak woli kranówę ;-) Co do dużych karm, to niestety mamy problem ze zjedzeniem 3 kg w ciągu miesiąca, a wolałabym, żeby otwarty worek nie stał pół roku w kącie mieszkania. Boniakowa woli karmę z puszki - tą za to kupujemy hurtowo na zooplusie, bo mają fajne stałe promocje, a czasem zdarzy się coś ekstra. Pozdrawiamy, Asia i Bona http://piesoswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście mój pies jest wszystkożerny i nigdy nie mieliśmy problemu z żadną karmą (no ewentualnie z tempem w jakim znika).
    A teraz to psy zamiast kranówki zajadają śnieg!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrocławska woda zdecydowanie ma posmak i zapach chloru, nienawidziłam po prostu tego zapachu po wzięciu prysznica! Teraz mieszkamy w miejscu, gdzie woda jest w kranie czysta, my sami też czasem ją pijemy, pies również :) Zazdroszczę natomiast możliwości kupowania karmy w dużych workach, bo u nas przy takim małym psie nie zdaje to egzaminu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam i aż nie wierzę, że to pisał mężczyzna... swoja drogą, aż mi się przypomniało jak bardzo chce mi się wynieść na wieś. Mogłabym godzinami robić przetwory, mrożonki, ogarniać ogródek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nas ktoś kiedyś przestrzegł, że w woda z kranu oprócz zawartości chloru, może także przyczyniać się do odkładania kamienia na psich zębach więc u nas w domu króluje Brita.

    Ciekawy blog, ciekawe artykuły i fajne grafiki, będziemy do Was wpadać ;)

    OdpowiedzUsuń