Rio był tak najarany na wodę,
że tracił przy niej mózg i nie był w stanie się wyciszyć i wykonywać
podstawowych komend. W ten sposób sami stworzyliśmy sobie potwora
(morskiego!). Ostatnio mocno pracujemy nad takimi życiowymi sprawami
naszego psa i woda zdecydowanie jest na liście treningowej. Problem jest dla nas uciążliwy, bo oboje kochamy wodę (Piotr jeszcze potrafi się jakoś opanować, ale ja nie -
niezależnie od akwenu do wody wskakuję i mam na to świadków). A pies,
który nie potrafi się wyciszyć przy "kropelkach" na pewno nie będzie
szczęśliwy towarzysząc nam podczas licznych wojaży.
Postanowiliśmy
zacząć nad tym intensywnie pracować, żeby można było z psem przepłynąć w
kajaku, a później zrealizować marzenie o SUPie!
Zabraliśmy z domu psa, jego ulubione smaki i zabawki i
ruszyliśmy na podbój okolicznych zbiorników wodnych, żeby nauczyć go
współpracy przy wodzie. Poniżej podrzucam kilka zasad, jakimi warto się kierować
przy psie nakręconym na wodę:
- jeżeli pies jest tak nakręcony na wodę, że stale do niej wskakuje, a jak już wejdzie to nie da się wyciągnąć polecamy długą linkę
- uczymy psa skupienia na przewodniku w standardowy sposób (tutaj!) i powoli zmniejszamy dystans od wody
- uczymy psa wyciszania się w okolicy wody, żeby potrafił leżeć całkowicie wyluzowany, ale nie na komendzie (leżeć, waruj), tylko w całkowitym relaksie z głową na ziemi
- bawimy się z psem w okolicach wody, tak aby dla psa atrakcyjniejsza była zabawa z przewodnikiem, niż woda - to trochę na zasadzie nauki wymiany zabawek; to nie rodzaj zabawki (czy woda) jest ważna tylko przewodnik
- nie pozwalamy psu wejść do wody kiedy jest podekscytowany, to jest jeden z trudniejszych punktów, bo w zależności od stanu nakręcenia może to zająć trochę czasu zanim pies zbliży się do wody całkowicie opanowany, nie będąc "na pracy"
- za każde wyjście z wody super nagroda podawana seriami, żeby nie było efektu jo-jo (tzn. żeby pies nie wchodził do wody, tylko po to, żeby otrzymać nagrodę za wyjście z niej)
W drugim etapie zajęliśmy się oswojeniem psa z kajakiem. Tutaj rodzi się pewien problem - jeśli nie macie własnego kajaka, tylko korzystacie z wypożyczalni, to jest niewiele czasu na oswojenie psa ze sprzętem. Przed jakąś dłuższą wycieczką polecam wypożyczyć kajak na godzinę, choćby w mieście (we Wrocławiu można wypożyczyć tutaj), aby na spokojnie sobie poćwiczyć. My na szczęście mamy kajak, który pożyczamy od mojego taty, więc czas nas nie ogranicza.
Przyzwyczajanie psa do kajaka:
- nagradzamy spokojne zachowanie w pobliżu kajaka na lądzie, wchodzenie do niego itp., to zależy od śmiałości psa, jeśli pies się boi, to trzeba na ten etap poświęcić dużo czasu, najlepiej parę sesji
- wodowanie kajaka i grzeczne siedzenie na pokładzie - nagradzamy najpierw za samo wejście i siedzenie, ale dążymy do tego, żeby pies nie był spięty i jeśli przez dłuższy czas jest niespokojny, to wracamy do poprzedniego ćwiczenia
- siedzenie w kajaku przez dłuższy czas - jak się przekonaliśmy przy okazji ćwiczeń z przyczepą rowerową, to że pies coś zaakceptuje i polubi na krótkim dystansie wcale nie znaczy, że na dłuższą metę będzie tak fajnie, dlatego kluczem do sukcesu (w przypadku Rio) jest nauczenie wyciszenia i odpoczywania w takich warunkach
Jak nam wyszło? Całkiem nieźle, nie odschizowaliśmy Rio zupełnie od wody, ale
już jest coraz lepiej. Nie rozprasza się i wykonuje wszystkie komendy w
wodzie, jest zdecydowanie spokojniejszy i nie ekscytuje się. Jest w
stanie grzecznie siedzieć w kajaku przez parę godzin, ale jeszcze nie
jest całkowicie zrelaksowany. Teraz przechodzimy na wyższy poziom pracy
przy wodzie - wyciszenie i samokontrola przy rozchlapujących się
kropelkach (fale, woda z węża itp.) i przy tym jak jedno z nas jest w
wodzie, a on zostaje na lądzie.
Ahoj, wilki morskie i do zobaczenia na bezkresnych morzach i oceanach!
Ahoj, wilki morskie i do zobaczenia na bezkresnych morzach i oceanach!
Haha "(Piotr jeszcze potrafi się jakoś opanować, ale ja nie - niezależnie od akwenu do wody wskakuję i mam na to świadków)" Jaki Pan, taki pies! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za uwzględnienie mojej prośby z FB <3!
Przeokropnie zazdroszczę własnego kajaka! :) Może kiedyś i u nas się uda...
Bardzo lubię Wasze filmiki obrazujące notki, strasznie dobry pomysł!
Matko, jaka ja pozytywna dziś jestem, olaboga, to może kwestia spadku temperatury :)_
Ja zawsze sobie powtarzam, że jaki pan taki kram.
UsuńOpis przyzwyczajenia psa do kajaka jest dość pobieżny, więc jakbyś miała jakieś wątpliwości to chętnie odpowiemy na każde pytanie ;)
Bardzo się cieszymy, że filmy się podobają!
u nas jest zupełnie odwrotny problem. Bado wręcz nienawidzi wody, jeżeli obleję go na schłodzenie z jakieś miski, czy kranu potem się zapiera i nie ma szans żeby do tego podszedł. niestety przy upałach to bardzo uciążliwe :(
OdpowiedzUsuńNo to Rio mógłby poresocjalizować Bado, już parę psów z hydrofobią zachęcił do moczenia się w wodzie ;)
UsuńSuper wpis! W sumie zawsze żałowałem, że Luśka nie ma jazdy na punkcie wody, ale po lekturze już mi przeszło :)
OdpowiedzUsuńBTW - meeeeega film! Jak zwykle! :)
Świetny post :D wszystko fajnie opisane, czego chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, obserwuję ;)
Ola i Piano
Z racji posiadania dwóch psów o skrajnie różnych historiach i temperamentach, wiemy jak to jest mieć psa lubiącego mokre i lubiącego mokre, ale bardzo wybiórczo.
OdpowiedzUsuńGrandys lubi wodę w każdej postaci. Co prawda nie schizuje ale nie przepuści okazji, żeby się wytaplać. Banshee jest nieco bardziej skomplikowana. Wisła - tak, jeziora - nie wszystkie, Drwęca - nie za bardzo, morze - o fuj! ;-)
Pozdrawiamy!
A jak na Grandysa wpłynęła Chorwacka słona woda w morzu? Zadałam pytanie pod Waszym postem, ale zginęło gdzieś w tłumie.
UsuńJak wiecie Ezra za wodą aż tak nie przepada i choć domyślam się jak problematyczna może być taka schiza trochę jej wam zazdroszczę. Wydaje mi się że łatwiej jest uspokoić psa w obecności czegoś co uwielbia, niż sprawić by zaczął uwielbiać coś, co go niezbyt kręci (a w przypadku Ezry też się tego boi)... Ale liczę na to że przy odpowiedniej ilości ćwiczeń też będę mieć małego, niebieskookiego wilka morskiego ;))
OdpowiedzUsuńAniu:) Wskakiwanie do akwenu z ogromnym uśmiechem na twarzy to zaleta nie wada!:) Przypomina mi sie Bajkał:) Całuje Was! Noemi
OdpowiedzUsuńOj taaaak! To ogromna zaleta! Całuję!
UsuńWyciszanie przy wodzie to dla nas level hard! Ale może kiedyś dojdziemy do tego etapu :D
OdpowiedzUsuńpróbowałam ze swoim, ale G'Iro to urodzony skoczek i nie dało się go przekonać, że to nie tak, że HOOOOP! i wdrapujemy się na górę… i znowu HOOOOP! i wdrapujemy się na górę…. przynajmniej został fanem kajaków a uśmiech mu z pyska nie schodził :p
OdpowiedzUsuń