Krótka relacja z seminarium.
Minęło 10 dni od kiedy ćwiczyliśmy pod okiem Patrycji Kowalczyk. Na seminarium przyszliśmy z konkretnymi pytaniami i na wszystkie
otrzymaliśmy jasne odpowiedzi. Zależało nam przede wszystkim na przećwiczeniu elementów
obedience, bo zaczynamy wkręcać się w psie posłuszeństwo.
Jeszcze przed seminarium Ania pracowała z Rio nad podstawami
OBI, więc pies ogarnia się przy nodze i zna pozycje. Dzięki temu wiedzieliśmy,
o co pytać i co możemy uzyskać z tego seminarium. Wszystkie nasze wątpliwości
spisaliśmy na kartce, więc w trakcie nie zastanawialiśmy się nad
tym, o co chcemy zapytać.
Poszło nieźle. Nasza praca z psem wymaga szlifowania, ale
upewniliśmy się, że idziemy w dobrym kierunku. Patrycja pokazała nam kilka
trików, odpowiedziała na wszystkie pytania no i zmobilizowała nas do dalszych
działań.
Nie skończyło się na wrażeniach, pracujemy dalej. Od soboty ćwiczymy OBI z Danusią w Agility De Luks.
Przed seminarium
Żeby pojawić się na seminarium, trzeba o nim wiedzieć. My
nie jesteśmy molami internetowymi, więc o różnych wydarzeniach zazwyczaj
dowiadujemy się od znajomych, albo po fakcie. Ale na FB ktoś bardzo łebski
stworzył grupę Seminaria & Zawody, w której publikowane są informacje o
różnych psich spotkaniach. Warto śledzić.
Zanim zdecydujemy się wziąć udział w jakimś wydarzeniu czy
kursie, odpowiadamy sobie na bardzo prozaiczne pytanie: czy my właściwie tego
potrzebujemy? Zazwyczaj odpowiedź jest twierdząca, ale potem zaczynamy suchą
kalkulację.
- Czy zajęcia są dostosowane do naszego poziomu? Jeżeli będziemy celować za wysoko, to obniżymy poziom całej grupy, albo zdołujemy się naszymi niepowodzeniami. Z drugiej strony za niski poziom sprawi, że będziemy się po prostu nudzić.
- Czy stać nas na to? Niestety nie możemy pojawić się na wszystkich psich imprezach, bo to kosztuje, więc wybieramy te najatrakcyjniejsze. Warto obliczyć koszty dojazdu, noclegu i wyżywienia, bo są to sumy, które często przewyższają koszt samego kursu. Trzeba o tym pamiętać!
- Co chcemy robić? Spisujemy na kartce nasze oczekiwania, pytania do prowadzącego i tematy, nad którymi zamierzamy pracować. W ten sposób o niczym nie zapominamy, a podczas zajęć koncentrujemy się nad wybraną grupą zadań. Pies też czuje, kiedy jesteśmy przygotowani i lepiej pracuje z osobą, która jest pewna tego co robi. Tworzymy taką playlistę i ogarniamy chaos.
W trakcie seminarium
Jeżeli wszystko przemawia za tym, że wybrana przez nas
impreza jest idealna i wprost stworzona do tego, żebyśmy wzięli w niej udział,
to zaczynamy szybkie przygotowania.
Nasz zestaw psich rzeczy, który zabieramy ze sobą zazwyczaj
wygląda bardzo podobnie, więc nie mamy problemu z przygotowaniem Rio do
wyjścia. Różnice w wyposażeniu są niewielkie i zależą od tematu szkolenia.
Mamy kilka zasad, których staramy się trzymać w trakcie
kursu.
- Szanujemy czas prowadzącego i innych osób. Wychodzimy z założenia, że prowadzący może nam wskazać kierunek, albo pomóc w wyborze sposobu, który ułatwi osiągnięcie celu, ale nie zrobi niczego za nas i nie zaserwuje gotowego rozwiązania. Dlatego o ile to możliwe, staramy się przychodzić z gotowymi pytaniami, albo tematami do przećwiczenia. A później pracujemy indywidualnie z psem, czyli odrabiamy zadanie domowe.
- Trzeba pytać, pytać, pytać! Jeżeli czegoś nie rozumiemy, to pytamy. Coś jest niejasne, pytamy. To bardzo prosta zasada, ale czasami skupiamy się nad sytuacją, psem, albo zadaniem i zamiast poprosić o pomoc, walczymy z niepotrzebnymi trudnościami.
- Notujemy i nagrywamy. Oczywiście o ile to możliwe. Takie nagrania z treningów są bardzo pomocne. Zazwyczaj kiedy jedno z nas pracuje z psem, to druga osoba pełni rolę dostawy smaczków i pomocnika, który archiwizuje ważne informacje i momenty. Zespół idealny = para ludzi + pies.
Po seminarium
Dlaczego właściwie warto zdać relację z seminarium?
Tworzymy w ten sposób punkt odniesienia, do
którego za jakiś czas wrócimy i zweryfikujemy nasze postępy.
Każde wydarzenie z udziałem psa to dobra okazja do pracy w
nietypowych warunkach i miejscach. To również okazja do zweryfikowania swojej
pracy, kontakt z innymi psami i za każdym razem świetna przygoda.
Wszystkie zdjęcia ukradliśmy stąd, a ich autorom dziękujemy za towarzystwo w trakcie seminarium.
Minka Rio z ostatniego zdjęcia wymiata :) Trenowałam moje czwornogi i są posłuszne, jednak springer spaniel nie może nauczyć się jednego polecenia... chodzenia przy nodze. Za bardzo go ekscytuje świat wokół :) Wyrobiliśmy sobie jednak pewien nawyk - na spacerze biega luzem wokół mnie, jednak gdy zawołam w razie potrzeby od razu przybiega do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mina z rodzaju: tatooo, wracajmy już do domu!
UsuńMoim zdaniem dobrze zahartowane przywołanie to najważniejsza z komend, bo decyduje o bezpieczeństwie psa. A przy nodze niech chodzą te psy, które nie mają nic ciekawszego do roboty :-)