W trakcie treningu albo psich zajęć, taka scena nie jest niczym szczególnym, ale przy porannym spacerze wprawia w niezłą frustrację. Posłuchajcie sami.
Didaskalia: zamknij
oczy (ale po przeczytaniu!) i wyobraź sobie to uczucie.
Poranek przed pracą. Postanawiasz konstruktywnie wykorzystać spacer z psem. Wkładasz zmarznięte ręce do saszetki z psimi smaczkami, a tam czeka na ciebie galaretowata breja podrobów i surowego mięsa. Psa przecież trzeba atrakcyjnie motywować. Eh... Brodzisz w tym palcami i roztaczasz chmurę zapachów. Jednoczenie trzymasz kliker i smycz ze skupionym psem. A zza rogu ktoś woła „jaki piękny piesek!” i cmoka, żeby go pogłaskać. Więc walczysz z zaplątaną smyczą i tłumaczysz na odległość, że pies pracuje i wcale nie przyjdzie. Czas ucieka, a już łażą za tobą osiedlowe burki bez smyczy i właścicieli, zwabione zapachem . I nagle dzwoni twój telefon! Nie masz wyjścia, musisz odebrać. Wkładasz rękę do kieszeni… Wszystko jest brudne! (szał i pioruny w tle).
Poranek przed pracą. Postanawiasz konstruktywnie wykorzystać spacer z psem. Wkładasz zmarznięte ręce do saszetki z psimi smaczkami, a tam czeka na ciebie galaretowata breja podrobów i surowego mięsa. Psa przecież trzeba atrakcyjnie motywować. Eh... Brodzisz w tym palcami i roztaczasz chmurę zapachów. Jednoczenie trzymasz kliker i smycz ze skupionym psem. A zza rogu ktoś woła „jaki piękny piesek!” i cmoka, żeby go pogłaskać. Więc walczysz z zaplątaną smyczą i tłumaczysz na odległość, że pies pracuje i wcale nie przyjdzie. Czas ucieka, a już łażą za tobą osiedlowe burki bez smyczy i właścicieli, zwabione zapachem . I nagle dzwoni twój telefon! Nie masz wyjścia, musisz odebrać. Wkładasz rękę do kieszeni… Wszystko jest brudne! (szał i pioruny w tle).
I tak powstał
chocapic! Limitowana edycja z mięsa mielonego.
Oczywiście pomysł nie jest nowy, ale forma mięsnych kuleczek
nadaje przysmakom charakteru. Mamy magazynek pełen kulek, więc na spacer
wychodzimy uzbrojeni i czujemy się pewnie w każdej sytuacji (przynajmniej do
wyczerpania zapasów).
Najprostszy przepis to 3 składniki: mięso mielone, jajko i
mąka. Do wykonania potrzebujemy 2 ludzi: człowiek silny i człowiek cierpliwy. Składniki
łączymy, a silny człowiek miesza i ugniata, aż uzyskamy jednolitą masę. Potem
cierpliwy człowiek formuje malutkie kuleczki i układa je na papierze do
pieczenia lub posmarowanej tłuszczem blaszce. Kulki wkładamy do piekarnika, aż się
zarumienią i nabiorą magicznej mocy. Gotowe.
Oczywiście omijamy wszystkie przyprawy, ale możemy dodać
różne polepszacze: marchewkę, mieloną wątróbkę, a dla słodyczożernych
labradorów trochę miodu, albo dojrzałego banana. Mąkę można zastąpić ugotowanym
ziemniakiem, albo płatkami owsianymi.
Kuleczki trzymamy na półce w słoiku, więc można szybko nabrać
garść i śmiało wrzucić do kieszeni, bo nie śmierdzą, nie brudzą, są łatwe w
porcjowaniu. W składzie mają mięso, jajko i mąkę, więc jak człowiek zgłodnieje,
to pies się podzieli.
*Smak kuleczek testowany przez na ludzich.
Bardzo zazdroszczę piekarnika (wszystkim, którzy go posiadają). Wydawałoby się, że to nie jest dobro luksusowe, a jednak - w kawalerce na 20 m3 cieszę się, że w ogóle mam kuchenkę elektryczną ;-) Marzę, by robić takie wynalazki dla psa (smaki, ciastka) no i oczywiście dla nas, człowieków ;-) Pozdrawiamy, Asia i Bona http://piesoswiat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMy w naszej kawalerce nie mamy pralki i zazdrościmy wszystkim tym, którzy mogą swobodnie prać swoje ciuchy i nie muszą ich nosić po swoich znajomych :-)
OdpowiedzUsuń