27.10.2014

Bałkany autostopem



Stoimy przy drodze międzymiastowej w samym środku Słowacji. Trochę już zmęczeni narzekamy na miejsce, bo nie jest najlepsze. Nagle słyszymy głośny gwizd z dwóch palców. Super! Mamy stopa! Bierzemy plecaki i biegniemy. Pytamy o kierunek, ale to bez znaczenia, bo i tak wsiadamy. Para hipisów z dwoma psami w swoim starym dostawczaku przerobionym na kampera. Lubo i Ivona częstują nas wszystkim co mają. Wyobraźcie sobie ten klimat: w jednej ręce joint, w drugiej kierownica i jazda przez pół Słowacji!

Podczas naszego autostopowego tripu 13 razy przekraczaliśmy granice różnych krajów, zwiedziliśmy całe wybrzeże Chorwacji, przejechaliśmy Czarnogórę od morskich zatok po góry Durmitoru, spędzaliśmy czas w Sarajewie, Zagrzebie, Budapeszcie... Przeżyliśmy masę przygód, których po prostu nie da się opisać. 




Wybierając taki sposób podróży mieliśmy możliwość nawiązywania relacji z niesamowitymi ludźmi. Spotykaliśmy się z bardzo pozytywną reakcją, wszyscy byli dla nas życzliwi. Ludzie częstowali nas jedzeniem, zapraszali do swoich domów na nocleg, albo stawiali nam kawę czy obiad w restauracji (nie pozwalając za nic płacić). 
Zazwyczaj na okazję nie czekaliśmy dłużej niż godzinę, często kierowcy zmieniali kierunek trasy specjalnie dla nas. Naprawdę płynęliśmy na niesamowitej fali szczęścia podczas całej podróży. 

Dlaczego akurat ten kierunek? O Czarnogórze marzyliśmy już od dawna, przede wszystkim chcieliśmy poznać ten region, ludzi, jedzenie, góry i morze.
Wszystko co było nam potrzebne do życia mieliśmy w plecakach, byliśmy całkowicie niezależni. Spaliśmy w namiocie (zazwyczaj na dziko), ale będąc w miastach zdarzało nam się nocować w hostelu.





Podróż pod względem psa.

Najczęstsze pytanie jakie nam zadajecie to kwestia psa w podróży. Rio ma bardzo fajny podróżniczy socjal i uwielbia wszystkie środki transportu, potrafi wyciszać się w mieście itp., więc mogę szczerze powiedzieć, że podróżowanie z nim było czystą przyjemnością. Pędzące auta i ciężarówki, częste zmiany miejsc i otoczenia nie robią na nim żadnego wrażenia. Myślę, że gdyby było inaczej nigdy nie zdecydowalibyśmy się na taką podróż.
Jeśli chodzi o chęć zabierania psa do auta przez kierowców, to poza krajami muzułmańskimi nie było z tym problemu, jednak na północy Czarnogóry i w Bośni i Hercegowinie było to dość kłopotliwe. Oni w ogóle nie są przyzwyczajeni do posiadania psa jako towarzysza. Nie można z psami wchodzić do publicznego transportu, do parków, nawet taksówkarze nie chcą słyszeć o zabraniu psa do swojego auta. Pies na smyczy w centrum Sarajewa wzbudza ogromną sensację. Będąc w takich miejscach człowiek uświadamia sobie jak bardzo psiolubnym krajem jest Polska i mimo wielu narzekań zaczyna cenić to co ma na co dzień.



Jeśli chodzi o samego psa to mieliśmy świetne warunki, bo miejsca w których zostawaliśmy na dłużej były na tyle spokojne, że Rio mógł szaleć cały dzień bez smyczy, kąpać się w morzu i jeziorach, eksplorować z nami góry. Poza tym mieliśmy świetne środowisko na ćwiczenia w rozproszeniach: masa kotów, bezdomne psy, woda, ruchliwe miasto, masa turystów chcących pogłaskać, niepodejmowanie pokarmu (ah! ten Budapeszt by night!).
Dla mnie po tej podróży Rio jest psem idealnym, małym globtroterem, który odnajdzie się w każdej sytuacji. Naprawdę ani razu nie sprawiał nam problemu swoim zachowaniem, był bardzo dzielny: spał w namiocie w jednym śpiworze przy -2, przeżył najstraszniejszą burzę, odnalazł się w hostelu z masą innych ludzi i psów, oraz w środku nocy w imprezowym Budapeszcie, w dzikich górach jako tropiciel szlaku (z tym psem zejście poza szlak jest niemal niemożliwe). A wszystko to z uśmiechem na pyszczku i niesamowitym entuzjazmem. Po tym wyjeździe poczułam więź z moim psem jakiej nigdy nie miałam.



Czy się nie baliśmy? No jasne, że się baliśmy! Mieliśmy mnóstwo obaw i wątpliwości. Ale nie można myśleć, że świat to wielka pułapka i na każdym kroku czai się zło. W trakcie całej podróży mieliśmy jedną nieprzyjemną sytuację i nie wynikała ona z ludzi, tylko z pogody. W drugim tygodniu naszego tripu złapała nas okropna burza, która doszczętnie zniszczyła nasz namiot i zalała wszystkie nasze rzeczy. Musieliśmy szybko uciekać, bo woda wzbierała i podtapiała okoliczne domy, a drogi stawały się nieprzejezdne. Byliśmy przemoczeni, zmarznięci i bez perspektywy na to, że ktoś nas zabierze to swojego auta. 
Ale passa szybko wróciła, bo jeszcze tego samego dnia imprezowaliśmy na ulicach Budapesztu z szaloną grupą Australijczyków.




6 komentarzy:

  1. Uwielbiam waszego bloga oraz filmiki jakie tworzycie (a ten jest naprawdę genialny!). Jesteście niesamowici!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anno! Piotrze! :) Mój Boże! (trzy wołacze w jednej linijce:) super wyprawa! Musicie więcej napisać o psich klimatach na Bałkanach! Koniecznie! Jak w hostelach, na kempingach, w mieście, na szlakach, zasady, przepisy (brak przepisów). Akapit o północy Czarnogóry i Bośni może mieć dla mnie długość 17 wpisów! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę Was podziwiam. :D Co do psa w Chorwacji, Czarnogórze ... Ja akurat z moją Figą nie jechałam tam, ale spędziłam ok.2 tygodnie w Czarnogórze w tamtym roku i kilka dni w Chorwacji. (zaliczyłam również Albanię). Niestety pies tam na smyczy to na prawdę rzadkość. Wszędzie bezdomne psy. W porównaniu do Polski bezdomność tu to jest nic. (To samo w Rumunii, Bułgarii, chociaż więcej psów można znaleźć w Rumunii. Tam Bukareszt można nazwać stolicą bezpańskich psów). Bardzo Was podziwiam, to musi być przygoda! :D Co do filmiku (zapytałam się również o to w komentarzu pod filmikiem) w 1.23 to nie jest Kotor? :D
    Na prawdę świetne fotki, miło się patrzy na ludzi, którzy podróżują w taki sposób i to jeszcze z psem. :D Szczerze mówiąc również chętnie teraz bym sobie popływała w morzu, zamiast siedzieć w 5 dni przez 7 godz. w szkolnej ławce. ;D
    Pozdrawiamy! :)
    Nina & Figa

    figusiowyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne zdjęcia, świetne widoki. No, zależy do jakiego kraju kto się wybiera, jedne są bardziej tolerancyjne niż Polska, inne mniej :) Miałam okazję być w restauracji, gdzie pod stołem była micha dla psowatego :D Fajnie, że decydujecie się i przeżywacie razem takie wspaniałe przygody! :D
    Pozdrawiamy, Ola i Piano :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy za odwiedzenie naszego bloga :-) piękne zdjęcia o psy ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne zdjęcia ! Jakim aparatem robione ?

    Zapraszam na nowo powstałego bloga :
    http://ckcs-working.blogspot.com/

    Pozdrawiamy A&M !

    OdpowiedzUsuń