Kto by pomyślał, że sprawy się tak ułożą. Pamiętam jak jeszcze dwa lata temu pracowaliśmy tak dużo, że pies wydawał się być nierealnym marzeniem. A dojazdy zza miasta, które zajmowały nam dobre 2 godziny dziennie były gwoździem do trumny tych marzeń.
Jak się jednak okazuje wszystko da się poukładać i przy odrobinie cierpliwości, dobrego planowania i masy wytrwałości da się osiągnąć wszystko.
Teraz zdarza się, że Rio jeździ ze mną do pracy, przypinam go sobie do pasa biodrowego i wszędzie razem chodzimy. Mam to niesamowite szczęście, że moi pracodawcy są elastyczni i mogę sobie pozwolić na spacerki, treningi etc. w ciągu dnia. Poza tym mamy się gdzie bawić i trenować, bo moje biuro otoczone jest zielenią, a żeby dostać się do sadu wystarczy otworzyć furtkę. Jedynym minusem, chociaż raczej nazwałabym to wyzwaniem są cztery koty, które zamieszkują biuro mojej firmy. Niestety stosunek Rio do kotów jest straszny, ale dzięki temu, że mamy takie cztery futrzaki mamy na kim ćwiczyć.
A jeśli chodzi o ćwiczenia to przejdę do sedna sprawy. Skoro mamy tak dużo czasu to co ostatnio robimy? Agility robimy! Na naszych nowiutkich kolorowych przeszkodach, które zrobiliśmy sami. Są nieco drobniejsze niż standardowe, dzięki czemu mieszczą się do naszego małego autka.
Zazdroszczę tych kotów, do nas od czasu do czasu przychodzą, ale coś nie chcą pomóc w ćwiczeniach ;).
OdpowiedzUsuńHopeczki pierwsza klasa! To drewno, czy metal? Mają super kolory :D.
To drewno, ale kolejne planuję metalowe ze względu na wytrzymałość na warunki atmosferyczne ;)
UsuńMy zazdrościmy możliwości wspólnego chodzenia do pracy! No i sprzętu do tworzenia takich agilitowych dzieł sztuki :)
OdpowiedzUsuń